Witam serdecznie, Greenberry jestem.
Takie nieduże stworzonko, niecałe metr siedemdziesiąt, włosy po epizodzie z jasnym blondem wróciły do brązu.
Na imię mam Dominika, lat mam dwadzieścia dwa, studiuję sobie w stolicy, na uczelni zwanej szumnie Uniwersytetem Warszawskim.
Rodzeństwa nie mam, koty mam za to. Dwa. Dachowce, mieszańce, wredne łajzy. Cudowne, jednym słowem.
Mam też małego potworka w głowie, który ma taką śmieszną nazwę, zaczynającą się od tej samej litery, co moje imię. Z potworkiem sobie jakoś żyjemy, raz ja wygrywam, raz on, i tak się bujamy na krawędzi.
Na twitterach i w innych internetach wygadana i cierpię na słowotok, w prawdziwym świecie raczej milcząca, póki się mnie nie oswoi. Jak się mnie oswoi staję się wariatką, buzia mi się nie zamyka, dużo się śmieję i dużo żartuję, głównie z własnej głupoty.
Bardzo często bardzo niemiła. I nie posiadam funkcji gryzienia się w język przed chamskim tekstem.
Na twitterach i w innych internetach wygadana i cierpię na słowotok, w prawdziwym świecie raczej milcząca, póki się mnie nie oswoi. Jak się mnie oswoi staję się wariatką, buzia mi się nie zamyka, dużo się śmieję i dużo żartuję, głównie z własnej głupoty.
Bardzo często bardzo niemiła. I nie posiadam funkcji gryzienia się w język przed chamskim tekstem.
Lubię sobie od czasu do czasu napisać jakieś bezsensowne opowiadanie, lubię sobie od czasu do czasu pośpiewać i poudawać, że gram na perkusji. Lubię kosić trawę i lubię włoskie jedzenie. Lubię też jeździć metrem po Warszawie i rowerem po rodzinnym mieście.
Lubię też bardzo siatkówkę, skoki narciarskie i pierdyliard innych sportów. Lubię Fabiana Drzyzgę, którego nie lubi nikt normalny i lubię Gregora Schlierenzauera, którego wszyscy nienawidzą.
Nie lubię pomidorów i nie lubię, jak mi ktoś przerywa. Nie lubię się spóźniać i nie lubię, jak ktoś się spóźnia. Nie lubię, jak mi słońce świeci w oczy i nie lubię polskich komedii romantycznych.
Nie lubię pomidorów i nie lubię, jak mi ktoś przerywa. Nie lubię się spóźniać i nie lubię, jak ktoś się spóźnia. Nie lubię, jak mi słońce świeci w oczy i nie lubię polskich komedii romantycznych.
I tak sobie żyję, niekoniecznie radośnie. A co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz